Dla Dorosłych


Samotne drzewo
Samotny olbrzym, pośród pól
Wciąż smutno patrzy ku bezkresom.
Że nie ma blisko bratniej duszy,
Żali się wiatrom, chmurom, echom.

Odmienić losu się nie stara.
Staruszek nie ma na to siły,
czeka już na swego drwala,
co skończy wszystko w dźwiękach piły.


Człowiek i raj
Człowiek nie został wygnany z raju.
To tylko nam się tak wydaje.
Przecież te światy, co stworzył Bóg,
W jego zamyśle to były raje.
Choć człowiek jabłko mądrości zjadł.
To nie docenia dzieła Boga.
Co może niszczy i dewastuje,
Aż na anioły padła trwoga.
Ciągle w szale niszczenia trwamy,
O prostej rzeczy zapominamy,
Kiedy wszystko zniszczymy, zdepczemy,
Także w niebycie zginiemy.




Singiel
Nikt w życiu nie chce być samotnym
I być jak buty nie do pary.
Marząc, że spotka swoją połowę,
Podsycać w sercu resztki wiary.
Wierzyć w swojej tkwiąc samotni,
Patrząc przez okno w bezkres nieba,
że znajdzie kiedyś bratnią duszę,
Spotka wolnego jak on człowieka.
Mówiąc, że chce, ale się boi
Samotny na swym ganku stoi.
Nikt nie pochwali go, lub zgani
W jego domowej cichej przystani.



Pożar
Słyszałam krzyk płonących drzew.
Krzyk bólu, strachu i rozpaczy.
Przez ten krzyk przebijał gniew,
że nikt nam, ludziom nie wybaczy.
Wznosząc płonące ramiona swoje
Zamarłe w zgrozie przerażenia,
Czują, że w strasznej paszczy ognia,
Dziesiątki lat się w pył przemienia
Już ucichł krzyk...
W górę się pnie kikutów cień...
Dym tragedię skrywa jak mgła...
Została bezsilność, rozpacz bez dna.




Wiejski kościółek
Mały kościółek, ukryty wśród drzew,
W swych murach wiele tajemnic chowa.
Był świadkiem gniewu i słyszał śmiech,
Widział rozpacz bez płaczu, bez słowa.

Kto go zbudował? Nie wie nikt.
Jego historia w mrokach ginie.
Wiele historii ludzkich zna,
Lecz ich nie zdradza, choć czas płynie.





Staw
Maleńki stawek, lustro przyrody
jak klejnot zdobi swoje wody.
Co chwilę jego wygląd się zmienia
I robi on to, tak od niechcenia.

W promieniach słońca srebrem się mieni, za chwilę tonie w roślin zieleni.
Teraz wody ma lazurowe,
w białe obłoki przystrojone.



POLITYKA
Polityka, to rzecz znana, z człowieka robi barana. Kiedy wybory się zbliżają, wszędzie plakaty się pojawiają. Wtedy, gdzie tylko możemy konsultujemy, debatujemy, plotkujemy, wiecujemy, radzimy ile tylko możemy. Tu przeczytamy, tam podsłuchamy. Już jako-tako kandydatów znamy. Głośno zdanie swoje wygłaszamy, bo demokracji prawa znamy. -Ten to romantyk i naiwny, -Naród mu wierzy, ale dziwny. -Ten politykiem został dla zysków, -Może nakładzie mu ktoś po pysku, -Tamten to bankrut, jak wieść niesie, -Ktoś z jakąś babą był autem w lesie... Każdemu łatkę się przykroi, bo wyborami Polska stoi. Kandydatów dobrze znamy, są przecież tacy jak my sami. Jak to się kończy dobrze wiemy, przed wyborami śmiechy, po wyborach płaczemy.

BŁOGIE LENISTWO

Białe obłoki, skrzydlate anioły,
Mkną po błękitnym niebie.
Zielona łąka w kwiecistej sukience
Wabi mnie do siebie.
Leżę na łące ciepłej, pachnącej
I spijam nektar ze słońca.
Czuję się taka lekka i miękka
I tak jak ziemia gorąca.
Oderwę ciało moje od ziemi,
Popłynę za aniołami
Uniosę się ku nieba błękicie
A rosą spadnę o świcie.



Kawałek raju
Chodzę po łące kwitnącej,
Ziołami, kwiatami pachnącej,
W motyle świątecznie ubranej,
Śpiewem ptaków rozedrganej.
Siedzę sobie na łące.
Słucham świerszcze grające.
Widzę trzmiele zaspane,
W płatkach kwiatów schowane.
Leżę na łące gorącej,
Sennej, pachnącej, szemrzącej.
Wiatr mi serce kołysze,
Zanurzam się w ciszę.



Żniwa
Ma dłonie stwardniałe od pracy,
Żar słońca na wskroś go przeszywa,
Pot zlewa czoło, kark i plecy,
Normalnie, to przecież żniwa.
Stąpając w sypkim ziarnie,
Jak gdyby brodził w złocie,
Choć skóra od kurzu go swędzi ,
Już myśli o dalszej robocie.
Ze strachem spogląda w niebo,
Patrząc na chmur kłębowisko,
Wytrzymaj deszczu trochę,
Bo koniec żniw już blisko.



STRASZNA HISTORIA

Raz mały Piotruś poszedł do lasu. Narobił szkód, wiele hałasu. Rozdeptywał grzyby, łamał gałązki, bo prześwit między drzewami był dla niego wąski. Krzyczał aż gardło go rozbolało, ale było mu ciągle mało. Z domu, w kieszeni zabrał cukierki, chodząc po lesie rzucał papierki. Na korze wyciął postać człowieka i śmiał się patrząc jak sok z drzewa ścieka. Był dumny, myślał, że jest artystą, my dobrze wiemy, on jest sadystą. Było mu mało, więc kijem rozgrzebał mrowisko i tak pomału las zielony zmieniał się w śmietnisko. Zerwał kwiaty i wyrzucił, kijem do gawrona rzucił. Tak się bawił Piotruś mały w wojnę z roślinami oraz zwierzętami. Nagle znalazł szkiełko w lesie. Ciekawe kto je zostawił? Jak się szkiełkiem bawił nagle mech się zapalił. Piotr uciekał co miał siły, za nim drzewa się paliły, on z opresji wyszedł żywy. Gorzej było z zwierzętami, które w lesie tym mieszkały i małymi
pisklętami które fruwać nie umiały. Z drzew zielonych, co pięknie szumiały, smętne, czarne kikuty zostały.




MŁODOŚĆ
W pięknym wieku, pełnym bzdur,
Człowiek głowę ma wśród chmur.
W wodzie się z rybami ściga,
Z ptakami po niebie śmiga.
W włosach czapkę z rosy ma
I mądrości świata zna.
Swych sekretów nam nie zdradza,
Swoimi ścieżkami chadza.
Młody człowiek spieszy się,
Już dorosłym zostać chce.



LIPA
Stara lipa zaprasza gościnnie, szumem liści, graniem pszczół. Uśmiecha się słońcem niewinnie, otacza zapachem miodu i ziół.
Szemrząc liśćmi cicho, niewinnie, zaprasza do siebie skromnie, gościnnie
W jej cieniu spokojnie, bezpiecznie, jej spokój trwa wiecznie.
Kiedy dziękując za dary, przytulam się do niej w podzięce, Czuję płynące w niej soki i jej gorące serce.



Zmiany Księżyca
Księżyc to taki nocny gość,
co ma niezdrowe przyzwyczajenia.
Na diecie chudnie aż znika gdzieś,
 a potem tyje z przejedzenia.



Psoty Słońca
Słońce na niebie figle płata,
uwielbia bawić się w miraże,
a my naiwnie mu wierzymy,
we wszystko to co nam pokaże.


Poważna rozmowa
Nie wszyscy ludzie są dobrzy, są także ludzie źli
Jeżeli chcą zrobić krzywdę, broń się braciszku, mówię Ci
Ktoś obcy daje Ci ciasteczka, albo cukierki, nie bierz ich.
Grzecznie odmów i szybko odejdź, bo rzeczy złe w nich mogą być
Ktoś Cię zatrzymał, mówi zabłądził? Zaprowadź mnie, chodź, pokaż mi?
Powiedz, że nie wiesz i szybko odejdź, to może człowiek być zły
Mówi mam pieska, kotka, królika w klatce, choć, pokażę Ci
Ty nie idź z nim, go nie słuchaj, jeśli Cię załapie, to krzycz i bij
Nie wchodź do auta, kiedy nikt nie wie gdzie jedziesz albo z kim.
Nie daj się wciągnąć, szybko uciekaj, jeśli nie możesz to gdzieś się skryj.
Złapał braciszku Cię człowiek obcy, ciągnie Cie gdzieś, ile ma sił.
Braciszku, głośno wzywaj pomocy, braciszku, broń się, gryź, kop i bij.
Brzydko się ktoś zachowuje, chce skrzywdzić Cię
Powiedz o tym rodzicom, uciekaj, ukryj, broń się.


Kukułki
Gdzie są kukułki, co w maju kukały?
One los ludzki czarowały. 
Długie życie ludziom głosiły, zamążpójście pannom wróżyły.
Ludzie pytania im zadawali, one kukały,
 oni liczyli i się śmiali,bo one im odpowiadały. 
Maj swoim głosem ubarwiały.
Zniknęły kukułki, nikt ich nie szuka, to tylko zegar na ścianie kuka.


Pamięć
Lubię ziemię o każdej porze, jej zapachy i kolory,
ludzi co na niej pracują, wschody słońca i wieczory.
Wiosnę budzącą się do życia, zapach świeżo zaoranej ziemi,
słońce głaszczące rośliny, wiatr kołyszący oziminy.
Latem zboża mgłą dojrzewające, zapachy intensywne, przejmujące.
Orzeźwiające powietrze po burzy, słońce tęczowe w kałuży.
Jesień zmienną, barwną, pachnącą, szumiącą liśćmi, deszczem zapłakaną,
a kiedy swoje kolory utraci, wstydliwie w mgły welon ubraną.
Zimę dostojną, uspokajającą, ziemię w biel ubierającą,
dającą po ciężkiej pracy wytchnienie, zmęczonym myślom ukojenie.
Lubię moją ziemię, ona mnie zawsze zachwyca, zaskoczy,
chcę zachować w sobie jej piękno, kiedy na zawsze zamknę oczy.




Susza
Przyszła susza, problem dla roślin, zwierząt, człowieka.
Ziemia wysycha, nie ma wody, która gdzieś znika, gdzieś ucieka.
Rośliny umierają w ciszy, zwieszają liście, skąpią cienia.
Cierpią zwierzęta w palącym słońcu, cierpią z gorąca, głodu, pragnienia.

Pozory
Wojny wywołują politycy, którzy o sobie myślą, że są wielkimi wodzami.
Kiedy przegrywają, okazują się tchórzami.
Na wojnach giną szarzy ludzie, oni  bronią swoich domów, rodzin, bliskich,
mierzą się ze strasznymi okropieństwami, są cichymi bohaterami.
Ci, którzy głośno krzyczą, że są patriotami, krew za kraj swój przelewają,
w chwili zagrożenia często uciekają.
Są wśród nich i tacy, którzy wierni swoim ideałom zostają.
Historia to same pozory, z którymi się stykamy, a co jest prawdą i jacy jesteśmy, 
wiemy kiedy sami coś zrozumiemy i przeżyjemy.



Marzyciel
Idzie po chodniku człowiek uśmiechnięty. Ludzie myślą o nim głupi - albo święty.
Idzie uśmiechnięty, blask od niego bije,
Cieszy się ze słońca, cieszy się, że żyje.
Ciągle się uśmiecha, wciąż zadowolony.
Ludzie myślą - lepiej go nie ruszać
Pomylony czy szalony..
Jeszcze się uśmiecha, lecz jest zaskoczony,
Nikt się z nim nie cieszy, każdy zagoniony.




Kamień
Znalazłam kiedyś kamień, ukryty między ziemi grudkami.
Był szary jak matka ziemia, z delikatnymi smugami.
Był lekki, świetnie leżał w dłoni ,ogrzewał duszę ciepłem ziemi.
Czy kształtowała go czyjaś ręka, która kształt dzwonu mu nadała?
Jakaś kobieta nim pracowicie przeróżne ziarna rozgniatała?
Bardzo lubiłam ten dziwny kamień, był towarzyszem mych zabaw wielu.
Lecz zniknął nagle, nie wiem gdzie i kiedy, chociaż jak skarbu go pilnowałam,
I przez lat wiele, z wielkim uporem, ciągle z nadzieją na ziemi szukałam.
Myśląc, że znajdę kamień ukryty, poczuję ciepło, rozetrę nim zioła,
Powrócą wtedy dawne wspomnienia, może on kiedyś mnie znowu zawoła.




Anioł Nadziei
Kiedy gniew, ból i strach zamieszkają wśród ludzi,
Przybywa z nieba anioł, który nadzieję budzi.
Ma szatę jasnozieloną i ciemnozielone włosy,
Skrzydła ma turkusowe, ale biedak jest bosy.
Ma anioł cichą nadzieję, że kiedy wypełni zadanie
I rozda ludziom nadzieję, to piękne buty dostanie.
Lecz choć już długo się stara, ma ręce pełne roboty,
To wciąż jest pełno na świecie bólu, głodu, zgryzoty,



Zło

Jak rzeczy straszne dzieją się, co są okrutne, bolesne, złe.
Najgorszy koszmar spełnia się, rozlega się krzyk bólu w ciszy, nikt go nie słyszy.
Wyłazi zło z najgłębszych jam, wiesz, że z nim jesteś sam na sam.
Nikt nie pomoże bo nie słyszy głosu rozpaczy w ciszy.
Jeżeli jest już całkiem źle, zło w swoje bagno wciąga cię.
Już nie masz sił opierać się, tylko jęk słychać w ciszy, nikt go nie słyszy.
Gdy z niego wydostaniesz się, wspomnienia złe opuszczą cię,
Pęknięte serca zrosną się, wciąż słychać jego szept wśród ciszy, nikt inny go nie słyszy.


Chwilka
Przy małej czarnej kawce,
Siadłam w altance na ławce.
Słońce w liściach migało,
Ptaszątko gdzieś świergotało,
Chmura słońce przysłoniła,
Ziemię deszczem zrosiła.
Powietrze świeżością zapachniało,
Sił do życia dodawało.
Wszystko to są zwykłe sprawy,
Ale szczęście w duszę wlały.
Kiedy za mrzonkami gnamy,
O rzeczach zwykłych zapowiadamy.


***
Bezpieczeństwo, zrozumienie, cierpliwość , wybaczenie, 
Szept ledwo słyszany, rumieniec nieśmiały,
Tęsknota , cierpienie, cichutkie westchnienie, 
Lekkie dłoni muśnięcie, delikatne zerknięcie,
Uśmiech ledwie dostrzegany, jak kwit w pąku schowany, 
Szybsze serca stukanie , to zakochanie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz