Rodzina

Magiczna Kaczka

Na małej polance zamkniętej wśród gór w chatce nad potokiem mieszkał zbój. Z wszystkimi się kłócił i z każdym się bił, więc nikt go nie kochał, tak bardzo zły był. Aż raz nad brzegiem potoku, gdzie kładka była mała, zobaczył kaczkę jak się pluskała. Na widok zbója nie uciekała. Za nim do chaty podreptała, do zbója się przytulała i jego opowieści słuchała. Ten strasznie zły zbój dla kaczki dobry był. Karmił ją, poił, o nią dbał i cieszył się, że ktoś go lubi, że nie jest już sam. Zmieniło się jego serce zatwardziałe z powodu kaczki małej. Lecz oprócz radości i cierpienie nieraz przychodzi. Zniknęła kaczka. Zbój szuka ją, woła, płacze, głośno zawodzi. Spotkał w lesie czarodzieja, ten go pocieszył, więc w jego serce wstąpiła nadzieja. Dowiedział się , że kaczka nimfą była i bardzo go polubiła, ale czy zbój ją lubi nie wiedziała, więc do zamku Lubomiła poleciała. Kiedy tam się stawi i udowodni, że kocha swoją kaczkę małą, to wnet się oboje spotkają. Poszedł zbój do zamku Lubomiła, cieszył się, że czeka tam na niego przyjaciółka miła. Wbiegł przez bramę do zamku i zdziwił się ogromnie, bo tam po zielonej łące, kaczek chodziło tysiące. Lecz już łza radości, po policzku mu ścieka, bo swoją kaczuszkę rozpoznał z daleka. Kaczka mu mówi:” Ta łza znaczy więcej, niż wielkie czyny, czułe słowa, wszystkie bogactwa i złota korona, bo z serca płynęła i szczera była, o tym co do mnie czujesz poświadczyła.”Dzięki tej łzie czar zniknął, człowiekiem się stała, na zawsze ze zbójem w jego chatce zamieszkała.


Łobuziak

Mam dzisiaj mokrą głowę,
Dziurawe buty dwa,
Mamo, ty się nie gniewasz?
Wcale nie jesteś zła?
Chociaż przygód tyle,
Co chwilę kusi mnie,
Rozbite łokcie bolą,
Ty wtedy tulisz mnie.
Mówią, że jestem łobuziak
We wszystkie kąty się pcham.
Przecież jestem ciekawy.
Wszystko chcę dotknąć sam.
Jak spotka mnie coś złego,
Jak płaczę, jest mi źle
Ty wtedy mnie pocieszasz.
Mamusiu… Kocham Cię.




Pocieszenie

Popatrz w lustro, widzisz, pada deszcz.
Po policzku krople toczą się.
Nie płacz dziecko, osusz łezki swe,
Już w ramionach mama tuli Cię.
Całą miłość składam w rączki Twe,
Czule szepczę, że też kocham Cię,
Już się nie bój, mija trwoga zła
Bo pociesza ciebie  siostra twa.
Niech wiatr wieje, burza toczy się,
Tata dzieci broni, każdy o tym wie,
Więc uśmiechnij się serduszko me
Niech na Twojej buźce słońce bawi się.




Słoneczko

\
Słonko za chmurami
Dzisiaj się ukryło.
Dlaczego? Bo się wstydzi.
Pewnie coś spsociło…


Czekanie na maleństwo

Jesteś jeszcze w brzuchu mamusi,
Jak dotykam Cię, Ty ruszasz się.
Wiem, że jesteś małe, słabiutkie
Lecz się nie bój będę bronić Cię.
Jesteś bratem, czy siostrą … nie wiem.
Lecz maleństwo, ja kocham Cię.
Chcesz, odstąpię Ci moje łóżeczko,
Mam zabawki, chcesz, dam Ci je.
Kiedy już się urodzisz, to nie płacz,
Lecz wesoło roześmiej się,
A ja przyjdę wtedy do Ciebie
Pierwszy raz przytulę Cię.



Witaj braciszku
Urodziłeś się braciszku!
Jesteś mały jak mój miś.
Kiedyś będziesz dużym chłopcem,
Lecz słabiutki jesteś dziś.
Teraz pomagam rodzicom-
Opowiadam bajki i śpiewam piosenki,
Podaję kaftaniki i śpioszki
Patrzę jak rośniesz mój maleńki.
A kiedy już będziesz chodził
i będziesz miał dużo lat,
To wtedy Cię wezmę za rączkę
i pokażę Ci cały świat.



KRÓLEWSKA BAJKA

Za górami, za lasami, żyli król i królowa z pięcioma córkami. Pierwsza Piwonia o rośliny dbała, ziemię spulchniała, podlewała. Druga, Przyjaciółka o zwierzęta dbała, dawała im jeść, pić, kąpała je i sierść wyczesywała. Trzecia Melodia, grała na instrumentach i śpiewała, pięknie tańczyła i komnaty sprzątała, troski pałacowe za morza przeganiała. Czwarta córka Pychotka smacznie piekła, gotowała, nikomu poczęstunku nie odmawiała. Piąta córka, Strojnisia szyła suknie i szaty, dla sióstr swoich królewien, królowej mamy i króla taty. W tym pałacu smok mieszkał. Sprawa to niesłychana, ale i on pracował od samego rana. Dbał by każda komnata była dobrze ogrzana. Czyścił z sadzy kominy swoim ogonem krętym, w piecach ogień rozpalał bez niczyjej zachęty. Kiedy pracę swoją skończył i się umył jak trzeba, od Pychotki dostawał zupę mleczną, z masłem chleba, a Piwonia mu niosła kosz rzodkiewek rumianych i mówiły „Smacznego, jedz nasz smoku kochany”.



OPOWIADANIE DZIECI
Brat mój i ja wspólny pokój mamy.
Razem o porządek w tym pokoju dbamy.
Są tu książki, zabawki, nasze znaleziska
Czyli kapsle, kamyki, ciekawe trawy,
Wszystko to ładnie układamy.
Pod biurkiem duży karton mamy,
kolorowym papierem jest poobklejany.
I ten karton bardzo duży,
On nam służy do podróży.
Jest okrętem wśród morskiej toni
I motorówką co po falach goni,
Lub dyliżansem na Dzikim Zachodzie,
Albo jedziemy w nim jak w samochodzie.
Gdy tak pędzimy, wiatr nam w uszach gra,
Zmienia się karton nagle w psa.
Zmienia się karton w co tylko chcemy,
Ale wieczorem, kiedy spać idziemy,
To nasze klocki do niego kładziemy.
A wtedy z zamku co z niego powstaje,
Wychodzi czarodziej, prawdziwy, od bajek.
Głaszcze po głowach, mruczy aaa…
I mówi nam bajki, te które zna.
My zasypiamy, mój brat i ja.




USYPIANKA

Śpij słodko, moje małe kochanie,
Teraz jest noc, lecz jutro słonko wstanie.
Teraz księżyc i gwiazdy na niebie migają,
Dzieci są zmęczone, śpią, odpoczywają.




MALI PRZYJACIELE
Zwierzęta są wokół nas,
Czy tego chcemy, czy nie.
Mają swoje uczucia,
Więc proszę, szanujmy je.


Do dzieci
Nie wolno biegać po chodniku,
On nie jest do zabawy.
To po nim chodzą ludzie,
Tu nie biegamy i nie popychamy.
Dlaczego?

Chodnik to przecież nie boisko,
W piłkę na nim nie gramy. 
Za zbyt mocno kopniętą piłką
Na ulice nie wybiegamy.
Dlaczego?

Nie biegamy po parkingu.
Jesteśmy jeszcze mali
Kierowca nas nie widzi,
kiedy zza aut wybiegamy. 
Dlaczego?

Jeżeli przez jezdnie przechodzimy,
Uwag dorosłych przestrzegamy.
Razem z nimi przechodzimy,
nigdzie się sami nie wyrywamy
Dlaczego?


Kaczuszka
Wcale to nie bajka, to historia prawdziwa. Była taka kaczuszka, co nie umiała pływać. Znosiła co dzień jajko, piórka na poduszkę dawała, lecz mimo, że ją chwalono, to smutną minę miała. Patrzyła jak jej rodzeństwo w wodzie baraszkowało i tylko łzy połykała, bo wody się bała. Wreszcie podjęła decyzję i smutno przymknęła oczy, "jak nie potrafię pływać, to wolę się utopić". Sami to przecież przyznacie, że rzecz to niebywała, żeby gdzieś była kaczka, co by nie pływała. Wyszła kaczuszka z podwórka, idzie przez łąkę zieloną, nie czuje jak pachną kwiatki, powoli stawia łapki. Aż przyszła nad staw błękitny, patrzy na swoje odbicie, "ach żegnaj mój kaczy losie, ach żegnaj kacze życie". Na słońce popatrzyła i w wodę się rzuciła. Choć bardzo się starała, na wierzch wypływała. Dlaczego? Nie wiedziała, że tłuste piórka miała. A tłuszcz jak oliwa, zawsze do góry wypływa.



Kwiat marzeń
Na kwiecie wśród chmur marzenia dojrzewają.
Te ,które się spełnią w pióra się zmieniają,
W górę się unoszą, w słońcu migają
Do anielskich skrzydeł dołączają.
Ale marzenia niespełnione łzami się stają,
Spadają na obłoki które przepływają.
Każda z chmur łzami dojrzewa,
Kiedy jest ich zbyt dużo, na ziemię spada ulewa.


Przyjaciele
Biegną wiejską drogą wierni przyjaciele, 
choć wiele ich dzieli, to łączy też wiele.
Ten mały dużemu co chwile dziękuje,
że go znalazł, że pomógł, nic za to nie chce, nie oczekuje.
Ten duży się cieszy- długo cię szukałem
i możesz mi wierzyć, się niepokoiłem, 
lecz nosowi zaufałem i wreszcie wywęszyłem.
Że dziwni to przyjaciele, sami osądzicie,
bo to duży pies i mały kotek, kochają się nad życie.
Teraz radośnie do domu wracają.
Wiedzą, że mogą sobie ufać
i wzajemnie pomagają.



Koty
Dwa kocurki duży kłopot mają, 
znalazły porzucone kocięta, teraz o nie dbają. 
Różnych rzeczy je uczą, bardzo się starają,
lecz one  strasznie się brudzą, wszędzie nosy wtykają. 
Czarny kocur myje maluchy od łebka do ogona, 
patrzy na nie zadowolony, może być, robota skończona.
Bury bardziej się stara, boczki im wymyje, 
lecz maluchy mają brudne łapki i szyje. 
Lecz w tej dziwnej rodzinie, zwierzęta sobie ufają.
Kocurki kochają kocięta, te wiedzą, że one ich nie zostawią. 
Zwierzątka bardzo się starały i ciężko pracowały, 
choć łatwo nie było, kocięta wychowały.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz